– Kiedy potrzebuję rozmarynu do pieczeni albo brak mi pomidora do kanapki, wychodzę na balkon i już je mam – mówi Barbara Chronowska-Cholewa. Przed kilku laty zamieniła swój balkon w słoneczny ogród.
Stanisława Leszczyńska – położna i więźniarka Auschwitz-Birkenau, numer 41335. Przez dwa lata obozu przyjęła około 3 tysięcy noworodków. – Wszystkie urodziły się żywe. Ich celem było żyć – pisze we wspomnieniach.
– Jaki ma Pan zegarek? – pytam Wojciecha Halarewicza, prezesa ds. komunikacji koncernu Mazda w Europie. – Amerykański fossil, nie taki drogi – odpowiada. – Ale czas na nim jest bardzo drogi.
Na ukraińskiej prowincji, w szkołach, domach kultury, a nawet na uniwersytetach, czuć pleśń. Na dodatek w oknach wiszą grube zasłony, broniące wstępu słońcu. To metafora tego, co dzieje się z tym, marzącym o swojej sławie, krajem.
Jan Poskart ma za domem w Dobrakowie 1,5 ha pszenżyta. Jego łany uginają się na wietrze jak fale na morzu. – Jak byłem dzieckiem, nie słyszałem tego szumu – mówi. – Musiałem do tego dorosnąć.
My na samych opiekach Matki Bożej – mówi Piotr Termen, organista z Ostrej Bramy. – W czym panu pomogła? – pytam. – Jak to w czym? Przecież do dziś żyję. Wilnu też pomaga, bo każdego dnia piękniejsze.
– Prawie 25 lat żyłem w niewoli swojej mowy – mówi Dawid Tomaszewski. Dziś ma 38 lat i uczy innych, jak wyjść z jąkania.
– Jaki powinien być mężczyzna? – pytam wilczka, czwartoklasistę Dominika Sikorę. – Dzielny i samodzielny – odpowiada. – Dzielność jest wtedy, gdy tak jak ja, zaciąłeś się scyzorykiem, ale nie płaczesz.
O niemyśleniu, Stalinie i znikających krzyżach z Mariną Łobanową
Człowiek, który leży na ulicy – wstaje. A nawet idzie do pracy.