Kurz jak sto diabłów, żar leje się z nieba, a one siedzą na słońcu i tłuką kamienie.
O rysowaniu raka, bogu Słońce i zaufaniu z prof. Krzysztofem Składowskim rozmawia Barbara Gruszka-Zych.
Greckie wybrzeże i malownicze wyspy kryzysu chyba nie odczuły. W czasie wakacji słońce jak zwykle morderczo grzało, a plaże pełne były turystów.
Wbrew pozorom nie chcemy narzekać na zmieniający się klimat ani na wysoką temperaturę, wilgotność powietrza czy świecące od dłuższego czasu słońce. Tym razem chodzi o ciszę.
Ciągnące się po horyzont usiane winnicami wzgórza ociekające moszczem, połyskujące w jesiennym słońcu białe wieże kościołów, wiatr muskający fale jeziora. ZAPRASZAMY NA WINOBRANIE NA MORAWACH!.
Kto nie lubi barwnej wiosny? Obserwować budzącą się do życia przyrodę? Wsłuchawszy się w śpiew ptaków, odlatywać marzeniami w stronę słońca? Zmysły kierują moimi krokami.
„No stress” – powtarzają na każdym kroku mieszkańcy Wysp Zielonego Przylądka. Mają przecież szerokie piaszczyste plaże, tawerny, w których przesiadują całymi dniami, i najpiękniejszą muzykę pod słońcem. Czego potrzeba więcej?
Na ukraińskiej prowincji, w szkołach, domach kultury, a nawet na uniwersytetach, czuć pleśń. Na dodatek w oknach wiszą grube zasłony, broniące wstępu słońcu. To metafora tego, co dzieje się z tym, marzącym o swojej sławie, krajem.
Zima na całego panuje w Zakopanem i w Tatrach. Na Kasprowym 3 st. C, 120 cm białego puchu i słońce. Na niebie nie ma ani jednej chmurki, a w Kotle Gąsienicowym wciąż można jeździć na nartach. Jednak do Kuźnic już nie zjedziemy.
Zimą wielu marudzi, że wszystko jest nie tak. Że lepiej byłoby wyjechać do ciepłych krajów, bo chłodno, zimno, wilgotno. No i te zwały śniegu na drogach. A czasem i lodu. A jednak...