Pułtuski Dom Polonii gości kolejną grupę repatriantów z Kazachstanu, którzy po raz pierwszy zasiedli do wigilijnej wieczerzy w ojczyźnie swoich rodziców i dziadków - teraz także w swojej ojczyźnie.
Był już po pięćdziesiątce, kiedy poszedł na studia. Miał 85 lat, kiedy został doktorem. Dziś 92-letni Wacław Łęcki przekazał majątek swojego życia łódzkiemu zakonowi bonifratrów. I czuje, że to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu.
Po latach zaniechań wreszcie ruszyła akcja sprowadzania Polaków ze Wschodu. Prawo nadal jest fatalne, ale poprawił się społeczny klimat wokół repatriacji.
– My cykali (czekaliśmy) na matkę, a przysła macocha – mówił o nowej Polsce Hosenberg z Lesin Wielkich (Groß Leschienen), mazurskiej wsi, położonej tuż przy granicy z Polską.
Po raz kolejny swoje święto obchodzili potomkowie repatriantów z byłej Jugosławii, którzy po wojnie osiedlili się w okolicach Bolesławca. Słynna "Peczenica" zgromadziła w Gościszowie tłumy ludzi, głodnych bałkańskich pyszności i pielęgnowania tradycji przodków.Zdjęcia: Roman Tomczak /Foto Gość
Ksiądz Ryszard nie jest Ślązakiem, pochodzi z Pomorza Zachodniego. A jednak to jemu Śląsk zawdzięcza upamiętnienie w dalekim Donbasie na wschodniej Ukrainie Tragedii Górnośląskiej 1945 roku.
Kiedy w Kijowie ustawiły się po bilety na pociąg do Krakowa, tłum ludzi odsunął się od kasy. Elwira Sobczak krzyczała: „My, repatrianci, wracamy na zawsze do Polski!”. Jej mama, pani Zina, marzyła o tym od 60 lat.