Przyjmujemy cię - taką, jaka jesteś. Z twoim bólem, z błędami, z alkoholizmem i poranionym sercem. W otulonym zielenią budynku niejedna pozbawiona domu kobieta po raz pierwszy poczuła, że dla kogoś jest ważna.
Przy ul. Strzegomskiej 9 we Wrocławiu przed Wielkanocą co roku następuje prawdziwy "wybuch" świątecznej twórczości. Pisanki czy ekotorby budzą zachwyt, ale najważniejsze jest to, czego nie widać: przełamanie się, cierpliwość, odkrycie ukrytych talentów. I długie rozmowy przy wspólnej pracy.
Im bardziej ciemno i smutno na zewnątrz, tym barwniej w schronisku dla bezdomnych kobiet przy ul. Strzegomskiej 9 we Wrocławiu. Znajdziesz tu mnóstwo rękodzielniczych cudów - bożonarodzeniowych i nie tylko. Niosą potężną porcję ciepła i uśmiechu, a ich zakup wspiera placówkę.
Wiele pań w schronisku przy ul. Strzegomskiej odkrywa w sobie uśpione dotąd talenty i pasje.
Zdarza się, że trafiają tu z jednym tobołkiem, wielkim brzuchem i brakiem nadziei na cokolwiek. W bezpiecznym schronisku uczą się, jak samodzielnie i normalnie żyć.
O odcieniach bezdomności, nauce życia od podstaw i dziedziczeniu oczekiwań z Marią Demidowicz, prezesem zabrzańskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, rozmawia Klaudia Cwołek.
Władysław, Kinga, Andrzej, idąc załatwiać sprawy urzędowe, wiedzą, że zawsze padnie tam pytanie, które ich zaboli. Będzie dotyczyło adresu.