Za Jezusem nie można iść bez ekipy, to wielka ściema… Ekipa opiera się o Chrystusa. Spokojnie, to tylko słowa papieża Benedykta XVI.
Całe przemówienie jest dostępne na jednej z tablic wiszących na korytarzu IV Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu. To efekt pracy uczniów, wśród których od pięciu lat katechizuje Bożena Morawska. To ona zaproponowała wychowankom, by tekst papieskiej homilii, wygłoszonej w czasie Światowych Dni Młodzieży w Madrycie, „przetłumaczyli” na język zrozumiały dla młodszych kolegów z gimnazjum.
Kiedy Jan Paweł II w 1983 r. mówił o nowej ewangelizacji, pani Bożena – zafascynowana buddyzmem zen – pracowała w ośrodku zajmującym się terapią uzależnień. Pod wpływem papieskiego nauczania pierwszy raz zadała sobie pytanie, czy religie wschodu to właściwa droga życia. Gdy Papież Polak w 1987 r. mówił, że nasz kraj potrzebuje nowej ewangelizacji, bo jest miejscem, w którym ludzie ochrzczeni utracili żywy sens wiary, nie uważają się za członków Kościoła i prowadzą życie dalekie od Chrystusa, ona już studiowała teologię. Dziś papieskie idee o ewangelizowaniu w sposób nowy w zapale, formie i środkach przekazu wciela w życie.
Pożycz se różaniec
Nikogo nie dziwi, gdy w szkole funkcjonują kółka: matematyczne, geograficzne czy fotograficzne, a w bibliotece można wypożyczyć książki, czasopisma czy audiobooki. W IV LO pośród różnego rodzaju propozycji uczniowie mogą wybrać także kółko różańcowe, a jeśli nie posiadają własnego różańca, działa tam specjalna wypożyczalnia.
– Dziś do naszej wspólnoty należy ok. 20 osób: uczniów, nauczycieli i pracowników szkoły – mówi katechetka, zwracając uwagę, że od kilku lat spotykają się pod szyldem Wspólnota Nazaret. – Nazwa „kółko różańcowe” wielu młodych ludzi irytuje, a czasem wręcz zniechęca do zaangażowania się, tymczasem Nazaret to rodzina, a my chcemy z jednej strony taką rodzinę tworzyć, z drugiej – za nasze rodziny się modlić – dodaje. Co miesiąc uczniowie przygotowują nowe intencje, wymieniają się tajemnicami, a raz w miesiącu na długiej przerwie modlą się wspólnie w jednej z sal lekcyjnych. – W listopadzie polecamy zmarłych z naszych rodzin, nauczycieli i pracowników szkoły oraz modlimy się za Ojczyznę – mówi Marta Malik, uczennica drugiej klasy.
Dla niej, jak i dla większości jej kolegów i koleżanek przygoda z różańcem rozpoczęła się od spotkania z panią Bożeną. Wyjątkiem jest Danuta Bożek, także uczennica II klasy, która zanim przyszła do IV LO, należała do jednego z dziecięcych kółek. – Uważam, że bardzo dobrze, iż religia i wartości chrześcijańskie w taki sposób funkcjonują w naszej szkole. Stają się jakby bardziej dostępne – mówi. Na pytanie, czy nie spotkała się z wyrazami niechęci ze strony rówieśników, odpowiada: – Wiele razy, chociaż nie było to nachalne wyśmiewanie się. Czasem słyszałam, że różaniec to obciach, modlitwa dla starszych pań, ale to bardziej świadczy o osobie, która wypowiada te słowa. Każdy jest wolny. Mamy wolność słowa i wyznania, więc nie mam zamiaru chować się ze swoją wiarą – dodaje. Wyznanie odważne, tym bardziej że do różańca z trzydziestokilkuosobowej klasy należą trzy osoby, a mniej więcej połowa nie uczęszcza na katechezę.
Starszy od niej o rok Adrian Król podkreśla, że modlitwa ma być przede wszystkim wartością dla niego i dla wspólnoty, do której należy. – Nie mam zamiaru nikomu niczego udowadniać, jednak jeśli ktoś mnie pyta, mówię otwarcie: idę na spotkanie kółka różańcowego – przyznaje. Zwraca przy tym uwagę, że wiele razy przekonał się, jakim orężem jest modlitwa. – Moja koleżanka chciała już drugi raz dokonać aborcji. Starałem się ją w różny sposób odwieść od tego. Niestety bezskutecznie. Wówczas za radą katechetki zacząłem modlić się za nią i za jej dziecko. Wszystko skończyło się dobrze i dzieciątko przyszło na świat – wspomina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |