Przed wojną drzewo genealogiczne rodziny Rosenbaumów było imponujące. Po jej zakończeniu tych, którzy przeżyli, można policzyć na palcach.
W marcowym repertuarze wielu kin jest nominowany do Oscara film Agnieszki Holland „W ciemności”. Podobnie wzruszającą historię można by nakręcić na podstawie wspomnień Polaków i Żydów mieszkających w Białej Rawskiej, w której oba narody wspólnie egzystowały przez prawie 250 lat.
Kto sprytniejszy
Początki osiedlania się wyznawców judaizmu w Białej Rawskiej sięgają XVIII wieku. Potwierdzeniem tego są dokumenty mówiące o płaconych przez nich podatkach, a także znajdujące się w dekrecie Augusta II Sasa wspomnienie wyroku bialskiego sądu, który w 1710 r. skazał na śmierć przez poćwiartowanie Zelkę Zelmanowicza. Został on wraz z innymi żydami oskarżony o rytualny mord na małej chrześcijance. Zapewne uznano, że dziecko zostało przerobione na macę. Powszechnie panowało bowiem przekonanie, że do jej wypieku potrzebna jest krew młodego chrześcijanina. Zielone światło dla osadników żydowskich dał ród Leszczyńskich, który w zwiększaniu liczby mieszkańców upatrywał rozwoju miasta. Sprzyjające warunki zachęciły społeczność żydowską do osiedlania się w Białej. Od początku XIX w. w mieście ponad połowę mieszkańców stanowili Żydzi. W 1822 r. utworzona tu została samodzielna żydowska gmina wyznaniowa, ze swoją synagogą, szkołą religijną, kirkutem, a także mykwą – rytualną łaźnią.
Sąsiedzkie relacje, jakie wówczas panowały między wyznawcami judaizmu i białorawianami, barwnie opisała Barbara Stanisławczyk w książce „Czterdzieści twardych. Wojenne losy Polaków i Żydów”. „Prawie wszystkie sklepy należały do Żydów. I krawiec, i szewc, i szklarz byli Żydami. Nie było jednak wśród nich bogaczy, a wielu klepało biedę, tak jak i Polacy. Może dlatego w tej okolicy dwie narodowości żyły ze sobą w zgodzie. Zdarzały się oczywiście drobne nieporozumienia, ale gdzież ich nie ma, i mieszkańcy rozwiązywali je na zasadzie »kto sprytniejszy«. Na przykład Sawicki z pobliskiej wioski obstalował u szewca, Mośka, buty. Chodził po nie kilka razy, sześć kilometrów pieszo, a butów jak nie było, tak nie było. (...) Chłop wziął się tedy na sposób i kiedy poszedł do szewca kolejny raz, niby od niechcenia, bąknął: – Wiesz co, Mosiek, udało mi się złapać tchórza. Mówię ci, sztuka pierwsza klasa. Mosiek się zapalił. – Sawicki, nikomu nie sprzedajcie. Jutro rano jestem u was z butami i skórkę kupię. Następnego dnia przed wschodem słońca Mosiek zapukał w okno. A Sawicki: – Psiakrew, moja baba sprzedała skórkę, jeszcze zanim wróciłem z Białej. (…) Ale, jak mówią starsi ludzie, w pojedynku »kto sprytniejszy« częściej wygrywali Żydzi. Mimo to Biała Rawska była miastem spokojnym”.
Laurki i żale
– Nie tylko spokojnym, ale i ważnym, bo stąd pochodziło kilku cadyków – mówi Zbigniew Szcześniak, zastępca burmistrza i członek Bialskiego Towarzystwa Historycznego. – Może dlatego wielu Żydów w obliczu wojny uciekło do Białej, myśląc, że tu będzie bezpieczniej. Niestety, nie było. 8 września Niemcy spalili im bożnicę, nakazali nosić opaski z gwiazdą Dawida, a w 1941 r. utworzyli getto, w którym zgromadzili około 4 tysięcy osób, nie tylko z miasta i okolic, ale także z Żyrardowa, Piaseczna. Wojnę udało się przeżyć około 40, głównie dzięki pomocy Polaków. Niektórzy z nich, jak choćby rodzina sołtysa Chorążkiewicza z podbielskich Rokszyc, odebrała tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – wyjaśnia Z. Szcześniak. O ich czynach chętnie rozprawiają także dzisiejsi mieszkańcy. Niemal każdy spotkany przechodzień wie o sołtysie i jego żonie, którzy pomagali Marii Koper. – Słyszałam, że na początku bali się ją przygarnąć, ale po kilku tygodniach zgodzili się ją ukrywać. Dzięki nim udało jej się przeżyć – mówi pani Katarzyna, mieszkanka Białej Rawskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |