Najstarszy zdrój na Śląsku uroczyście potwierdził wielowiekową tradycję.
Niektórzy historycy zapewniają, że już w XIII w. lądeckie wody uchodziły za lecznicze. Wiadomo z całą pewnością, że z roku 1325 pochodzi pierwszy „Opis ciepłego dzikiego źródła”, kolejne prace na temat właściwości lądeckich wód pochodzą z XVII w., ale nie zachowały się do naszych czasów z powodu pożaru, który zniszczył miasto w XVIII wieku. Na szczęście średniowieczne drewniane kadzie, czerpaki, kamienne niecki i głazy ułożone do zabiegów kąpielowych znalezione w mieście są wystarczającym dowodem na potwierdzenie tezy, że Lądek-Zdrój jest najstarszym uzdrowiskiem na Śląsku.
Tragiczne dla miasta wojny husyckie mogły wymazać jego nazwę z mapy Śląska. Stało się inaczej dzięki książętom ziębickim, a przede wszystkim dzięki Jerzemu. Ten bowiem odbudował zdrój, a mieszkańcy z wdzięczności obrali św. Jerzego za patrona uzdrowiska. Wzniesiono wówczas kaplicę ku czci świętego przy zakładzie leczniczym dla kobiet, a potem nieopodal ufundowano inną, wolno stojącą. Do dziś także kuracjusze mogą korzystać w zakładzie Stary Jerzy z leczniczych wód źródła Jerzy.
Nie dziwi zatem, że kilka lat temu lądeccy radni podjęli uchwałę, by św. Jerzy stał się oficjalnym patronem miasta. Po zakończeniu watykańskiej procedury ustanawiania patronatu postanowiono, że miasto uroczyście ogłosi ten fakt podczas VII Dni Świętego Jerzego.
Jak zapewnia burmistrz miasta i gminy, nie chodzi tylko o akcję promocyjną miasta. - Święty Jerzy walczący ze złem, patron rycerstwa, z całą pewnością jest dobrym wspomożycielem w walce z chorobą, w czym nasze lecznicze wody i zabiegi pomagają - zaznacza Kazimierz Szkudlarek. - Świadomie jednak zabiegaliśmy, by patronat świętego został potwierdzony przez Stolicę Apostolską, ponieważ chcemy, by Lądek kojarzył się z powracaniem nie tylko do zdrowia fizycznego, ale także duchowego.
Decyzja o uroczystych obchodach ku czci świętego wpisuje się także w debatę o obecności sacrum w życiu publicznym. Burmistrz deklaruje, że nie pozwoli się wciągnąć w warszawskie rozgrywki partyjne. - Po pierwsze decyzja radnych jest głosem wielu wyborców, katolików, dla których naturalna współpraca między samorządem a Kościołem dla dobra wspólnego jest uzasadniona i poparta wieloma inicjatywami w przeszłości - wyjaśnia. - Po drugie nikt rozsądnie myślący nie zakłada, że taki patronat czy współpraca z Kościołem daje duchownym prawo do wyręczania samorządowców z ich prerogatyw – mówi.