Na ukraińskiej prowincji, w szkołach, domach kultury, a nawet na uniwersytetach, czuć pleśń. Na dodatek w oknach wiszą grube zasłony, broniące wstępu słońcu. To metafora tego, co dzieje się z tym, marzącym o swojej sławie, krajem.
Z dworca kolejowego w Przemyślu każdego dnia odjeżdżają pociągi do Odessy i Kijowa. Do Ukrainy wraca nimi kilkaset osób. Jedziemy do domu, bo tam jest nasze serce, dom i rodzina - podkreślają uchodźcy czekający w kolejce do odprawy celnej.
W Chorwacji, jak Polska katolickiej w 90 proc., zgodnie z prawem co roku zabija się 10 tys. nienarodzonych dzieci. W 4-milionowym kraju to straszna liczba. O. Marko Glogović i jego wspólnota wyrywają śmierci rocznie około 100 dzieci.
Te klony wyrosły jeszcze w Polsce. Nasadziła je wokół ich domu w Kolonii Magistrackiej w Wilnie mama dr Hanny Strużanowskiej-Balsiene – Janina. Tamta mała Hania ma dziś 80 lat. A klony sypią liście na ich dom, nie wiedząc, że to już Litwa.
Tym pytaniem chciałem rozpocząć nasz tematyk w oparciu o dzisiejsze czytania mszalne Hbr 3, 7-14 Mk 1, 40-45
- W ciągu kilku godzin przeżywaliśmy poczęcie, ciążę i poród – mówią małżonkowie. Wkrótce adoptują dziecko z gorzowskiego okna życia.
O mieszkaniu na OIOM-ie, zdobywaniu K2 i dniach, których nie znamy, z Januszem Świtajem
Może to i dziwne, ale wszyscy cieszą się, gdy dziecko opuszcza „Nasz Dom”.
Rozum kieruje Serbów w stronę Unii Europejskiej. Serce ciągnie ich ku Rosji.