Czy jest wciąż miejsce na współistnienie dwóch postaw wobec świata: konserwatywnej i liberalnej?
Prozachodnia i przewidywalna w polityce zagranicznej Jordania jest solą w oku islamskich radykałów. Pod koniec grudnia podjęli oni kolejną próbę zdestabilizowania kraju.
Próba stworzenia superpaństwa europejskiego musi skończyć się rozpadem Unii Europejskiej w dzisiejszym kształcie. A tworzenie jednej europejskiej armii będzie jednocześnie osłabianiem NATO. Moskwa tylko na to czeka.
Powstało jako odpowiedź na zagrożenie ze strony Sowietów. W 1997 r. poszło na ugodę z Moskwą. Dziś NATO ponownie konfrontuje się z Rosją. Ma nad nią dużą przewagę w wielu dziedzinach. Wyjątkiem jest potencjał nuklearny.
Do partii Zmiana należeli skrajni prawicowcy i skrajni lewicowcy. Aresztowanie jej szefa Mateusza P. może być końcem tej formacji. Na rozpad prorosyjskiego środowiska w Polsce jednak się nie zanosi.
Kościół anglikański na spotkaniu „ostatniej szansy” w Canterbury resztkami sił zachował i tak pozorną jedność. Ukarano Kościół Episkopalny z USA za liberalne podejście do homoseksualizmu, nie wykluczając go jednak ze Wspólnoty Anglikańskiej. Próba pogodzenia nauczania biblijnego z nauczaniem sprzecznym z Ewangelią jest tylko odsunięciem w czasie formalnego rozpadu.
Już w lipcu 2016 r., podczas szczytu w Warszawie, 29. członkiem Paktu Północnoatlantyckiego może zostać Czarnogóra. Dotychczas była ona silniej związana z Rosją niż z Zachodem.
Prezydent Turkmenistanu Kurbankuły Berdymuhammedow wystawił sobie w stolicy olbrzymi złoty pomnik.
Spośród wielu lekcji, które pozostawiła nam druga wojna światowa, dwie wydają mi się najważniejsze. Pierwsza to pamięć, druga – należy głośno i dobitnie mówić: „hańba”, „zbrodnia”, „bohaterstwo”.
Na Kaukazie rośnie ryzyko kolejnego konfliktu zbrojnego, obejmującego teren byłego ZSRR. Codziennie dochodzi do starć wojsk Armenii i Azerbejdżanu. Przywódcy obu krajów nawzajem grożą sobie otwartą wojną.