A jakby tak w sam środek wakacyjnego klimatu wbić krzyż? A w tłum beztroskich młodych wilków wpuścić nawiedzoną zakonnicę, starego papieża, nawróconego żołnierza czy niespełnionego architekta? Co wtedy? Wszystko albo nic.
Ale jazda!
Pierwsze informacje z terenu kraju były mało zachęcające. Wyjazd miał kosztować ponad trzy tysiące złotych. Młodzi Polacy jednak nie mają tyle kasy. Ich rodzice także. Poza tym za takie pieniądze można pojechać na niezłe wakacje w bardziej egzotyczne klimaty niż Hiszpania.
– Poszukiwania oszczędności przyniosły pożądane efekty – cieszy się ks. Paweł. – My jedziemy za 1700 zł od osoby. To naprawdę rewelacyjna cena – zapewnia i zaczyna wyliczankę: – Jedziemy na dwa tygodnie. Pierwszy etap to diecezja Tarragona. Zwiedzimy tam biskupie miasto, poznamy jego mieszkańców, weźmiemy udział w atrakcjach, które przygotowują dla nas gospodarze. Odwiedzimy Barcelonę, w której Benedykt XVI niedawno poświęcił kościół Gaudiego. Oczywiście trzeba będzie rzucić okiem na Camp Nou – zapewnia wszystkich kibiców Barcy. W Tarragonie młodzi z diecezji świdnickiej spotkają się z rodakami z Kościoła bydgoskiego, ale także z Czechami i Włochami. Ostatnie dni pobytu to udział w bogatym programie madryckiego spotkania oraz podsumowanie wyprawy: czuwanie i Msza św. z Benedyktem XVI.
Organizator wyjazdu nie ukrywa, że uczestnicy będą mieli także miłe niespodzianki… ale oczywiście ich szczegóły nie powinny w tym momencie ukazać się w druku.
Z lampką w ręku
Jan Paweł II mówił, że ŚDM znaczy: „Wyjść na spotkanie Boga”. Przemek Banda i Marta Gucwa tak właśnie myślą o tej wyprawie. Oboje to licealiści z I LO w Dzierżoniowie. On – dziewiętnastolatek z Ratajna, a ona siedemnastolatka z Bielawy. – Coraz trudniej spotykać dzisiaj ludzi, raczej ich mijamy, tym trudniej spojrzeć w oczy Bogu – mówi chłopak. – Jeśli pragnienie doświadczenia Jego obecności będzie mocne w tylu tysiącach młodych, to nie mam wątpliwości, że Bóg odpowie na to zaproszenie – decyduje się wyciągnąć wnioski z ewangelicznego zapewnienia: „Gdzie dwaj, albo trzej zgromadza się w imię Moje…” – Żeby efekt był pewniejszy, jedziemy do Madrytu z paczką znajomych – dorzuca.
Marta o ŚDM najpierw nasłuchała się od swojej mamy. – Wspominała o tym, co się działo w roku 1991 w Częstochowie – mówi. – Postanowiłam sama się przekonać, czy faktycznie klimat tych dni jest taki niezwykły. Urzeka mnie fakt, że będzie nas tam tak wielu. Młodych, nowoczesnych katolików, którzy nie traktują swojej wiary jak wstydliwego reliktu, ale z odwagą głoszą, że zaufali Jezusowi. To będzie coś mocnego. Musi być! – wpatruje się oczami duszy w przyszłość, a w sercu już układa cały scenariusz.
Pojawiają się kolejne kadry opowieści o tym, jak młodzi XXI wieku wychodzą na spotkanie Oblubieńca. Wychodzą z kagankami zawierzenia. Niektóre płoną delikatnie i byle wiatr może je zdmuchnąć. Inne ochraniane przez zaangażowane serce nie są tak bezpardonowo wystawione na przeciwności życia. Są i takie, w których ciemną lampę rozżarza jedynie pragnienie nawrócenia. Tym trzeba pomóc. Marta jest gotowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |