– Urządzenie nazywa się spęczarką i służy do zmniejszania średnicy obręczy kół, bez konieczności ich przecinania. Przez tę maszynę znalazłem się w szpitalu – mówi Mirosław Kuklik, dyrektor Muzeum Ziemi Puckiej im. Floriana Ceynowy.
Muzeum życia codziennego
O samym muzeum myślano w Pucku już w latach 60. ub. wieku. W 1970 r. utworzono „Stację gromadzenia dóbr kultury”, by 10 lat później nadać placówce tytuł muzeum. W ostatnim czasie większość eksponatów jest przenoszona do tzw. szpitalika, a siedziba przy rynku stanie się miejscem edukacji i spotkań. Szpitalik pod wezwaniem św. Jerzego znajduje się bardzo blisko rynku i każdy bez trudu wskaże nam drogę. Powstał już w XIV w. jako miejsce umierania chorych na trąd. – W naszym muzeum mamy sporo obiektów znalezionych na strychach. W tym roku „sprzątaliśmy” strychy w Pucku i w Werblini – zdradza dyrektor placówki. Ale najciekawszy – jak do tej pory – był strych w Kuźnicy. Gromadzono tam przedmioty codziennego użytku nieprzerwanie od 60 lat! Istny przekrój czasów i zmieniających się mód. – Pozyskaliśmy w ten sposób ponad 300 obiektów! Między innymi przepiękne suknie czy też atłasowe fartuchy szkolne z białymi kołnierzykami – mówi.
W zbiorach muzeum nie sposób nie zauważyć narzędzi medycznych i dentystycznych. – Wiertarka nożna pochodzi sprzed II wojny światowej i powiem szczerze, że wzbudza respekt – mówi dyrektor, nieco blednąc. Do tego puszczadło do krwi, brzytwa chirurgiczna, pojemnik na pijawki i cudowne kamienie, np. z głowy raka, służące do... zapobiegania róży, jęczmieniowi i innych schorzeń. – Ja nigdy w głowie raka kamienia nie widziałem – śmieje się Kuklik. A dla osób o mocnych nerwach kowalski przyrząd do wyrywania zębów z XIX w.! Jest też szkolna sala, modele statków i kutrów rybackich, rekonstrukcje izb do spania (zwróćcie uwagę na krótkie łóżka) czy bogato wyposażonej kuźni. To tu o mało życia nie stracił dzielny dyrektor, choć skończyło się tylko na przepuklinie. Spęczarkę ofiarował muzeum jeden z gospodarzy pod warunkiem, że dyrektor zabierze ją „zaraz”. No i zabrał – sam...
Koneserów malarstwa na pewno zainteresuje czasowa wystawa malarzy nieprofesjonalistów śląskich i pomorskich. – Ci mają swoje miejsce przy rynku, a ekspozycję nazwaliśmy „Kopalnią kolorów”, tak żeby ten region Polski nie kojarzył się wyłącznie z szarością – wyjaśnia Kuklik. Prace są i kolorowe, i mistyczne. W szpitaliku zaś zobaczymy malarstwo pomorskie zatytułowane „Morze błękitów”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |