Dziś wąsko wyspecjalizowani lekarze nie zajmują się duszą chorego, tylko jego kolanem czy wątrobą. Po wykonaniu biurokratycznych powinności brakuje im na to czasu i sił.
Duże firmy miesiącami przeciągając zapłatę dla swoich kontrahentów, żyją na ich koszt. To dla małych firm może kończyć się tragicznie.
Gdyby Szaweł zamiast do Damaszku jechał do Wrocławia z zamiarem aresztowania zwolenników tej drogi, pierwsze kroki z pewnością skierowałby dziś pod czwórkę i starałby się przybyć tu we wtorek.
Rząd udaje, że możemy uciec przed dylematem: czy wolimy płacić więcej, czy stać miesiącami w kolejce do lekarza.
Z kim na wakacje? Z komandorem ks. Królem. Gdzie? Na Mazury, w góry i nad morze. Po co? By budować zamki z piasku, przeżyć sztorm na jeziorze i spowiedź na górskim szlaku.
Jako kraj od ćwierć wieku ciągle jesteśmy na debecie. Tymczasem Wielka Brytania właśnie zakazała deficytu budżetowego, a Niemcy cieszą się nadwyżką. Zbilansowanie budżetu jest jednak w naszym zasięgu.
Nasz system ochrony zdrowia nie refunduje stałej i fachowej opieki, niezbędnej osobom trwale niesamodzielnym. Żeby godnie żyć, muszą same walczyć o każdy grosz. Czasem jedynym ratunkiem jest pomoc jakiejś fundacji.
Gotówkowy, wielki – hipoteczny, w karcie, ratalny…. Ale zawsze kosztowny, czasami nawet bardzo. Dlatego zanim się zdecydujemy, musimy się zastanowić, czy nas na niego stać.
Polska wydaje pieniądze na „zimne termy”, które trzeba podgrzewać i pałace dla ZUS-u. Jeśli nasze wydatki nie staną się bardziej efektywne, możemy skończyć jak Grecja – przekonuje ekonomista dr Marian Szołucha w rozmowie ze Stefanem Sękowskim