Przestępczość gospodarcza naraża budżet państwa na straty wielu miliardów złotych. A przecież okradanie budżetu jest okradaniem każdego z nas.
Budżet państwa przygotowuje się podobnie jak budżet domowy. Najpierw ustala się, jakie będziemy mieć dochody do dyspozycji, a potem – jakie wydatki.
Za Kazimierza Wielkiego dochód ze sprzedaży soli stanowił jedną czwartą królewskiego budżetu. To dzięki niej władca mógł zastać Polskę drewnianą, a zostawić murowaną.
Ile ton jedzenia rocznie wyrzucamy do kosza? Jaki to ma wpływ na nasz domowy budżet, na środowisko i całą planetę, na której żyjemy?
We wrześniowym referendum znajdzie się także pytanie o to, czy jesteśmy za utrzymaniem finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Chcemy więc, aby partie otrzymywały publiczne pieniądze?
Jako kraj od ćwierć wieku ciągle jesteśmy na debecie. Tymczasem Wielka Brytania właśnie zakazała deficytu budżetowego, a Niemcy cieszą się nadwyżką. Zbilansowanie budżetu jest jednak w naszym zasięgu.
Na tytułowe pytanie jest tylko jedna uczciwa odpowiedź: nie wiadomo. Politycy sporo obiecują, ale niewiele robią. Istnieje jednak spore niebezpieczeństwo, że budżet państwa zarobi na łupkach znacznie mniej, niżby mógł.
Najważniejsze podczas wrześniowego referendum będą pytania o stosunek do jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) i do finansowania z budżetu państwa partii politycznych. Jak poradzą sobie z nimi główni gracze polskiej polityki?
Polacy w Wielkiej Brytanii wpłacają do budżetu 35 proc. więcej z tytułu podatków, niż pobierają w formie zasiłków. Brytyjscy populiści udają, że tego nie widzą. Pogłębiają w ten sposób niechęć do imigrantów z Europy Centralnej.