Mówi, że jest szczęściarą. Choć od roku, kiedy zmarł jej mąż Karol, sama zajmuje się dwiema córeczkami. A starszą, 9-letnią Kingę, jak niemowlaka musi przewijać, karmić, myć, ubierać, rehabilitować.
– Wystarczy się do Jaśka przytulić, a już nerwy ze mnie uciekają – opowiada Teresa Wojnar. – Mam przy nim takie wyciszenie. I dzięki niemu wiem, co w życiu najważniejsze.
O Kołach Gospodyń Wiejskich, modzie na wieś i przełamywaniu stereotypów mówi Anna Gembicka, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Bieszczady stały się moim domem – mówi Antoni Derwich. – Tu, w górach, jest łatwiej o dobre słowo i modlitwę.
Chodzę po łące w stadzie 40 hucułów i nie czuję lęku. Drapane za uszami cicho rżą, odpowiadając czułością. – Są zwierciadłem nastrojów opiekunów – tłumaczy Karolina Świderska.
– Każdy, kto cierpi, potrzebuje człowieka, który zanurzy go w sadzawce Siloe – mówi Małgorzata Czapla, prezes hospicjum w Sosnowcu. – Bo brak mu sił, żeby samemu do niej wejść.
Nie musisz pokonywać tysięcy kilometrów. Przyjedź do Jaworzna. W Polsce też mamy Malediwy.
Podobno ciało Orfeusza po śmierci zostało rozdzielone na pięć części. Głowę pochowano w miejscu, gdzie powstał Płowdiw. To bułgarskie miasto obwołano Europejską Stolicą Kultury 2019.
– Róża to nasz chleb. Dziś świętujemy koniec różanych żniw – mówi Netka Ławowa ze wsi Dybene w Dolinie Róż w Bułgarii. Delikatne płatki jakby spadają z nieba do jej kosza. A tak naprawdę zrywa je od świtu.
Nowe Nieboczowy to nowoczesna powtórka starych. Tylko w kościele tak samo biją dzwony z dawnej świątyni. Pani Genia popłakała się, kiedy usłyszała je po dwuletniej przerwie. – Długo były uciszone i kiedy zabiły, to jakby się coś urodziło – mówi.