Nikt nie lubi rozkopanych ulic i ogrodzonych przejść, oznaczonych lakonicznym napisem: „przejście drugą stroną ulicy”. Niestety, czasem trzeba. Żeby potem było lepiej.
Jeśli firma chce królować na rynku, musi klientom proponować coraz to nowe produkty. Przykładowo… siebie samą. Ze zmienioną marką.
Czy dziś żywego Jezusa można spotkać? Tu i teraz, w XXI wieku, na ulicy?
Przedłużony sierpniowy weekend ściągnął do Sandomierza tłumy turystów, którzy szczelnie wypełnili urokliwe ulice i uliczki zabytkowego miasta.
Rozróby na ulicach angielskich miast nie wzięły się znikąd. To objawy ciężkiej choroby, jaka od kilkudziesięciu lat zżera tamtejsze społeczeństwo.
Nowy Rok zapanował ze środy na czwartek w Izraelu i w żydowskiej diasporze. Rosz Haszana (święto trąbek) zwiastuje nowy początek - upamiętniając stworzenie świata przez Boga - i daje każdemu szansę na rachunek sumienia, zmianę, pokazanie lepszej części siebie.
Duże plakaty na ulicach Moskwy przedstawiają dziwną parę. Brodaty mężczyzna o nieśmiałym spojrzeniu w futrzanej czapce i w wyszywanym złotem kaftanie. Obok wyniosła władczyni w błyszczącym od klejnotów staroruskim stroju księżnej. To car Mikołaj II i jego żona Aleksandra na specjalnym balu w 1903 r. w petersburskim Pałacu Zimowym.
Antoni Tercha widział szczęście w oczach Bin Ladena. A Piotr Mikołaszek, siedząc na schodach przy pustej butelce, zapytał Pana Boga, czy jest Mu jeszcze do czegoś potrzebny.
Trawiony pożarem wewnętrznej wojny statek Ukraina zaczyna stawać w dryfie. Załoga traci zaufanie do kapitana. Pasażerowie biednieją w zastraszającym tempie. Tylko oligarchowie i ich dworzanie mają się dobrze. Pod pokładem narasta bunt. Zmiana pierwszego oficera może go tylko odroczyć. Mnożą się pytania, ale dwa są najważniejsze: „Dokąd płyniemy?” oraz „Czy statek nie rozpadnie się na części?”.
Na czacie s. Anna Bałchan