Modlą się kilka razy dziennie, składają śluby, ale nie opuszczają swoich środowisk i pracują w świeckich zawodach.
Zandka to od lat wielki problem dla miasta. A dla karmelitanek misjonarek miejsce, które same wybrały, bo – jak wierzą – wskazał im je Pan Bóg.
Bliskość klasztoru benedyktyńskiego na Świętym Krzyżu i jego misyjne oddziaływanie sprawiły, że początki duszpasterstwa w osadzie związane były z działalnością mnichów.
Ojciec Ryszard Wtorek, jezuita, prawie całe swoje kapłańskie życie spędził w Egipcie. Niedawno, po przymusowym „urlopie” w domu zakonnym w Gdyni, powrócił tam znów pracować.
Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze, 2006, Poznań
– To dziwne relikwie. Nie da się ich uczcić, ucałować – mówi Józefa Piechota o ziemi przywiezionej w XII wieku z Jerozolimy do Miechowa. Na tej ziemi stanęła replika Bożego Grobu, do której przez wieki pielgrzymowali chrześcijanie niemogący dostać się do pozostającego w rękach muzułmanów Bożego Grobu w Jerozolimie. Dziś ruch pielgrzymkowy w Miechowie zaczyna się odradzać.
Prowizoryczna osada nad niewielką rzeką Minantok. 9 lichych drewnianych chatek. Łącznie mieszka w nich 150 osób, w tym 50 dzieci. Na Filipinach podobnych miejsc jest wiele.
Żaden pan! Brat Mirek jestem, tylko taki bez habitu – śmieje się na powitanie. Spod finezyjnego kubraka wystaje koszula w arabskie wzory. Rzeczywiście, żadne „oficjalności” do brata Mirka nie pasują. To chodząca Boża radość. – Siostro, pokażę ci coś – mówi.