Kwatera Hitlera, fabryki broni, sztaby, laboratoria – teorii jest wiele. Co naprawdę Niemcy chcieli wybudować w czasie II Wojny Światowej na Dolnym Śląsku pod kryptonimem „Riese” – niewiadomo.
Wchodzimy do ciemnego wilgotnego korytarza, zabezpieczonego drewnianymi palami. Po kilkunastu metrach docieramy do wybetonowanej wartowni, której wejścia strzeże groźnie karabin maszynowy. Tak zaczyna się wycieczka po jednej z pozostałości największego przedsięwzięcia górniczo - budowlanego III Rzeszy – Kompleksu „Riese” („Olbrzym”).
Niedokończony plan
Próbując odgadnąć tajemnice kompleksu trafiamy na więcej pytań niż odpowiedzi.
Budowa rozpoczęła się w 1943 roku. Wybór padł na Góry Sowie w okolicach Głuszycy. Teren idealny ponieważ oddalony od działań wojennych, na miejscu istniała już dosyć gęsta sieć kolejowa, a góry składają się z gnejsu, skały wytrzymałej i twardej. Poza tym Niemcy byli pewni że Dolny Śląsk pozostanie, bez względu na wynik wojny w granicach Rzeszy i projekt będzie można kontynuować. Budowano kilka obiektów zwanych dziś „Włodarz”, „Osówka”, „Jugowice Górne – Jawornik”, „Soboń”, „Sokolec – Gontowa”, zwiedzana przez nas „Rzeczka” oraz podziemia pod zamkiem Książ. Prace były prowadzone z ogromnym rozmachem, ale nigdy ich nie ukończono. Od kwietnia 1944 roku nadzór sprawowała Organizacja Todt, odpowiedzialna za wszystkie wielkie budowy hitlerowskich Niemiec. Wykonano ok. 15 % prac. Z tego co zostało trudno odgadnąć przeznaczenie kompleksu. „To tak jakby próbować odgadnąć z fundamentów jak będzie wyglądał dom, ile będzie miał pięter” – tłumaczy Dariusz Tomalkiewicz, przewodnik po Muzeum Sztolni Walimskich. Przychodził tu jako dziecko z ciekawości, dla zabawy. Dziś razem z Sowiogórską Grupą Poszukiwawczą stara się dotrzeć do tajemnic „Riese” skrywanych gdzieś pod ziemią.
Bomboodporny
Przechodzimy dalej korytarzem oświetlonym żarówkami, po ścianach ścieka woda. Na lewo komora w której leżą zardzewiałe narzędzia i wagoniki kolejowe, w ścianach otwory przygotowane na włożenie ładunku wybuchowego. Sztolnie drążono poprzez wysadzanie skał. Następnie urobek był wywożony na zewnątrz i kruszony w specjalnych kruszarkach, których fundamenty stoją do dziś. Skały używano do budowy dróg, nasypów kolejowych, a po wojnie do odbudowywania Warszawy. Obok kruszarek stały kompresory wtłaczające powietrze do tuneli specjalnymi rurami oraz wielkie betoniarki. Wydrążoną komorę miano wybetonować i zainstalować elektryczność, może także ogrzewanie. O rozmachu planów świadczą tysiące worków z zastygłym cementem leżące w leśnych składach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |