Jest grudzień. Radiowóz marki fiat 125p mknie przez Polskę do Warszawy, gdzie za chwilę zostanie wprowadzony stan wojenny. Droga się nieco wydłuża, bo radiowóz zatrzymywany jest po kolei przez wszystkie patrole. Jak to możliwe?
Jest rok 2008 r., a nie 1981. Już sam widok fiata 125p na chodzie wzbudza sensację. Tym bardziej jeśli na dachu ma koguta, z boku napis „Milicja”, a w środku siedzą ludzie w niebieskich mundurach. Wariaci? Nie, po prostu pasjonaci z Niekłonic k. Koszalina. – Jechaliśmy na inscenizację historyczną. Po drodze żaden patrol nam nie przepuścił. Policjanci byli nieźle zdziwieni. Robili sobie z nami zdjęcia – opowiada Ewa. Razem z Andrzejem prowadzą „Muzeum Milicji Obywatelskiej”.
Podróż w czasie
Wchodząc na ich podwórko, człowiek ma wrażenie, że czas się tam zatrzymał. Wokół domu stoją zaparkowane milicyjne stary, w tym jeden wyjątkowy egzemplarz. – To jest star 29 hydromil, ze specjalną armatką wodną. Rok produkcji: 1977. Zostały już tylko trzy w całej Polsce. Służył w oddziałach ZOMO w Kaliszu. Z pewnością brał udział w rozpędzaniu antyrządowych demonstracji w czasie stanu wojennego – mówi Andrzej Gaborski.
Pod wiatą są jeszcze milicyjne „emzetki”, nyska, uaz, polonez, fiat 125p i prawdziwy rarytas – warszawa z 1970 r. Wszystkie w milicyjnych barwach, z kogutami na dachu i, co najważniejsze, na chodzie.
To nie wszystko. Są jeszcze mundury z różnych epok: od lat 50. do końca istnienia MO. Są kaski, tarcze, pałki i drobne akcesoria, czyli kajdanki, gwizdki, lizaki, pagony. Zdarzają się nawet „trofea” z akcji. Andrzej pokazuje coś, co wygląda jak samurajski miecz, trochę podniszczony, ale wciąż robiący wrażenie. – Został zabrany przed laty jednemu z kibiców piłkarskich – mówi.
Skąd pomysł, żeby zbierać takie rzeczy? Andrzej Gaborski sam wiele lat przepracował w policji. Zamiłowanie do historii kazało mu zainteresować się tym, co tkwiło w magazynach po przekształceniu resortu wraz z przemianami ustrojowymi w roku 1989. – Niektórzy uważali, że tych rzeczy trzeba się pozbyć, że nadają się tylko na wyrzucenie. Ja postanowiłem się tym zająć i kiedy trochę się tego nazbierało, pojawił się pomysł, żeby jakoś to wyeksponować. Marzy mi się hala na 500 mkw. Wtedy można by zrobić wystawę z prawdziwego zdarzenia – mówi były policjant.
IPN, kamera, wesele
Moda na retro w stylu PRL ma swoich zwolenników. Ale w niekłonickim muzeum nie do końca o to chodzi. Z jednej strony jest w tym coś z zamiłowania do starej motoryzacji, z drugiej pasja kolekcjonerska i żyłka rekonstruktorska.
Całe szczęście słusznie minione lata raczej nie wrócą, ale przecież nie da się ich wymazać z polskiej historii. Zresztą nie powinno się tego robić. – To trudna historia, ale tym bardziej należy o niej pamiętać – przyznaje Andrzej, który przygotował na specjalnych manekinach zestaw mundurów MO związanych z symbolicznymi datami historii PRL. – To są autentyczne stroje z różnych okresów. Jest mundur z czasu Poznańskiego Czerwca 1956, z zamieszek studenckich w marcu 1968. Mam tutaj mundur z grudnia 1970 i z okresu strajków w Radomiu w 1976. Jest też, oczywiście, umundurowanie charakterystyczne dla stanu wojennego, czyli z lat 1981–1983.
Z tej unikatowej kolekcji korzystają niejednokrotnie Instytut Pamięci Narodowej, organizując różne rekonstrukcje historyczne, a także szkoły, które chcą uatrakcyjnić przekaz dla młodzieży. Do Niekłonic trafiają też twórcy filmów, nawet ci najwięksi. Scenarzyści poszukują autentycznych rekwizytów, oddających klimat minionej epoki. – Jest w Polsce środowisko ludzi, którzy się tym zajmują. Z naszą warszawą braliśmy udział w różnych filmach, m.in. w „Czarnym czwartku” Antoniego Krauzego, w „Wałęsie” Andrzeja Wajdy i w paru obrazach krótkometrażowych – wylicza Andrzej Gaborski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |