Dlaczego kościół w Strzegomiu przepiłowano kiedyś na pół? Czy nową świątynię w Gawłuszowicach ubezpieczono już w XIX w., bo poprzednią „zabrała woda”? I czemu w Sarnowie domy ustawione są jakby bokiem do drogi?
Tym razem, podążając śladami drewnianych świątyń diecezji, odwiedzimy dom Boży ukryty w strzegomskich lasach, poznamy historię największego drewnianego kościoła w Polsce, ale i małej świątyni, która pierwotnie była zborem protestanckim, oraz poszukamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego w Stalowej Woli stoi drewniana świątynia, której patronuje św. Florian.
Dom Boży piłą cięty
Strzegomska świątynia to jeden z najstarszych drewnianych kościołów w Polsce. Podczas prac konserwatorskich nie tylko przywrócono mu dawne piękno, ale odkryto też wiekowe skarby i wcześniej nieznane tajemnice. Odwiedzając tę niewielką miejscowość, jakby ukrytą pośród staszowskich lasów, można się zastanawiać, skąd ma taką historię... – Trudno wydobyć z mroku dziejów początki tego miejsca. Pierwsza pewna data to rok 1595, kiedy to biskup krakowski Jan Radziwiłł poświęcił rozbudowaną świątynię. Ten fakt pozwala przypuszczać, że wcześniej istniał tutaj drewniany kościół bądź kaplica – wyjaśnia ks. Krzysztof Lechowicz, proboszcz parafii.
Sandomierski historyk ks. Jan Wiśniewski, opisując dzieje parafii, podaje za Janem Długoszem, że kościół św. Andrzeja Apostoła był fundacji królewskiej. Strzegom widnieje także w starych kościelnych inwentarzach z 1404 r. i rubryceli z 1441 roku. – Prawdopodobnie świątynię postawił król dla swojej drużyny, która polowała w tych lasach zasobnych w zwierzynę. Podczas ostatnich prac konserwatorskich na najstarszych belkach, które stanowiły trzon stropu, odkryto malowidła gotyckie. Jednak najcenniejszym odkryciem okazała się schowana w skrytce rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego, używana najprawdopodobniej do wielkanocnej procesji – dodaje proboszcz.
Oryginalność strzegomskiego kościoła płynie nie tylko z jego walorów historycznych, ale także architektonicznych. Świątynia była kilka razy rozbudowywana, w tym raz w bardzo nietypowy sposób. Tylko uważni obserwatorzy zauważą, że środkowa cześć kościoła delikatnie odstaje od reszty budowli. To efekt nietypowego powiększenia świątyni, którego dokonano w XIX wieku. – Aby nie zatracić uroku kościoła, dosłownie... przepiłowano go na pół i wstawiono w środek nowe elementy. Uzupełniono boazerię i dokomponowano odpowiednie malowidła. I tak dziś stanowi on jedną, mało różniącą się całość – dodaje ks. K. Lechowicz.
Największy w Polsce
Kolejną świątynią na mapie naszej wędrówki po diecezjalnym szlaku sakralnej architektury drewnianej jest kościół w Gawłuszowicach. – Warto podkreślić, że jest to największa drewniana świątynia katolicka w Polsce pod względem powierzchni i kubatury. W ponad 800-letniej historii parafii jest to jej trzecia świątynia. Powstała w 1677 r., o czym świadczy zapis na belce tęczowej przy sklepieniu kościoła – opowiada ks. Witold Szczur, proboszcz parafii. Pierwszy kościół zapewne powstał wraz z erygowaniem parafii, czyli w roku 1215. Jego istnienie odnotował Jan Długosz w dziele „Liber beneficiorum”.
– Prawdopodobnie usytuowany był bliżej Wisły. Kolejny, jak podają kroniki, wybudowali parafianie nad brzegiem Wisłoki, niestety, nie znamy dokładnego umiejscowienia tych kościołów – dodaje proboszcz. Obecna świątynia, jak zapisano w kronikach parafialnych, powstała „zanim drugi kościół zabrała woda”. Nastąpiło to prawdopodobnie podczas powodzi. Historycy uważają, że niektóre elementy starej świątyni użyto przy budowaniu obecnej. – Kościół jest jednonawowy, wzniesiony z drewna modrzewiowego o konstrukcji zrębowej. Dach zaś zrobiono z drewna jodłowego o konstrukcji storczykowej. Cały kościół i dach obity jest gontem, a tylko sygnaturkę pokryto blachą.
Elementem bardzo charakterystycznym są tzw. soboty, które jak wieniec otaczają kościół. Miały one podwójną funkcję. W dawnych czasach, gdy parafia była bardzo rozległa, stanowiły one schronienie dla wiernych, którzy już w sobotę przybywali na niedzielne nabożeństwa. Po drugie – odprowadzały od budowli kościoła wodę deszczową spływającą z dachu – wyjaśnia ks. W. Szczur. Jednak najbardziej zachwyca wnętrze kościoła, który posiada piękną polichromię wykonaną blisko sto lat temu. Pokrywa ona cały strop świątyni oraz jej ściany. Zachwycają także ołtarz główny i dwa boczne ołtarze z połowy XVIII wieku. – Ciekawostką jest umieszczony na zewnętrznej ścianie zabytkowy znak firmy ubezpieczeniowej. Kościół posiada dokumenty potwierdzające jego ubezpieczenie jeszcze z końca XIX wieku. Niech odnalezienie tego znaku dawnej firmy ubezpieczającej będzie zadaniem dla tych, którzy zdecydują się odwiedzić naszą piękną świątynię – podsumowuje ks. proboszcz.
W środku na ludowo
Z Gawłuszowic całkiem niedaleko do kolejnej drewnianej świątyni, która znajduje się w Sarnowie. Wjeżdżając do tej miejscowości, odnosi się wrażenie pewnej oryginalności i niezwykłości. Z jednej strony zachwyca jej urocze położenie pośród lasów, z drugiej – nietypowe jest ułożenie starych domów, zwróconych jakby bokiem do ulicy. Dopiero sięgnięcie do historii odsłania ciekawą przeszłość tego miejsca, kiedy to w czasach zaborów na tych terenach zasiedlano całe miejscowości niemieckimi kolonistami. – To protestanccy koloniści wybudowali około 1833 r. zbór oraz dom dla pastora. Cała osada była urządzona na wzór niemiecki i niektóre pozostałości po tej organizacji widać do dziś – tłumaczy pan Janusz, regionalista.
Po II wojnie światowej zbór wraz z budynkami przejęli katolicy, którzy zasiedlili opuszczone ziemie. Kościół poświęcono w 1942 r., zaś parafię erygowano dopiero w 1951 roku. – Drewniany kościół należy do cennych zabytków architektury drewnianej. Jest konstrukcji zrębowej, solidnie wybudowany przez niemieckich kolonistów. Zewnątrz pokryty drewnianym szalunkiem. Wnętrze jest otynkowane i wymalowane na ludowo. Jednak jak każda drewniana świątynia wymaga ciągłych renowacji. Ta została gruntownie odnowiona 10 lat temu – dodaje regionalista. Cennym zabytkiem jest ołtarz główny, który przywędrował z parafii Ostrowy Tuszowskie. Pochodzi on z XVII wieku. Zabytkowa jest także drewniana chrzcielnica w kształcie kielicha z XVII wieku. Uroku tej świątyni dodaje sielskie otoczenie kościoła. Pośród lipowych gałęzi rozbrzmiewa kojąca pszczela muzyka, a leśne otoczenie zabytkowego kościoła sprawia, że chce się pozostać tutaj na dłużej.
Z Sarnowa udajemy się w trochę dłuższą podróż do Stalowej Woli i do parafii Stany. Te dwie wspólnoty połączyła historia ich drewnianych świątyń. Podczas II wojny światowej w lasach otaczających miejscowości Bojanów i Stany Niemcy urządzili poligon doświadczany, na którym najprawdopodobniej odbywały się próby rakiety V2. Okupanci wysiedlili więc okoliczne wioski, a domostwa spalili. Udało się uratować drewniany kościół z parafii Stany, który rozebrano i przeniesiono do Stalowej Woli, do parafii św. Floriana. Do dziś służy on hutniczemu miastu. Po wojnie mieszkańcy Stanów i Bojanowa powrócili do wiosek i odbudowywali zamienione w zgliszcza domostwa. Wykazali się dużą determinacją i przywiązaniem do ziemi ojców, odbudowując nie tylko własne domy, ale i świątynię. Drewniany kościół, odnowiony w związku z 200-leciem parafii, jest cenną perłą na diecezjalnym szlaku architektury drewnianej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |