W Starych Siołkowicach wodzili niedźwiedzia po raz piętnasty. Zapustno-karnawałowy pochód po opolskiej wsi.
Modlą się kilka razy dziennie, składają śluby, ale nie opuszczają swoich środowisk i pracują w świeckich zawodach.
Nie ma u nas w regionie parkietów giełdowych, a po naszych chodnikach nie biegają znerwicowani maklerzy, którzy notowaliby ciągłe spadki akcji. My natomiast mamy biedę. Cichą, konkretną, często ukrytą. Jak jej pomóc?
Nie jest po to, by go łamać, ani po to, żeby stał ponad rozsądkiem. Jest po to, by jakoś uporządkować czatowe relacje.
Jeden z nich jeszcze nie tak dawno był inżynierem w Australii, inny ordynatorem w niemieckiej klinice, kolejny pragnął założyć rodzinę. Ostatecznie zdecydowali się na wspólnotowe życie w odradzającej się męskiej gałęzi Zakonu Ducha Świętego.
W Skierniewicach przypominają o wstydzie, który powoli odchodzi do lamusa. Zwłaszcza w środkach społecznego przekazu.
Zaczęli od prowadzenia domu rekolekcyjnego. Potem otworzyli dwa akademiki dla studentów: jeden w Łodzi, drugi w Warszawie. Dziś wspólnota Chemin Neuf prowadzi w diecezji praskiej dwie parafie.
Marianki, uczestniczące w wakacyjnych rekolekcjach, modliły się w pątniczym kościółku z XVII w.
Liban. Ostatni chrześcijański kraj na Bliskim Wschodzie umiera. Wojna wisi tu w powietrzu.