W Warszawie od roku rośnie nowy kościół. Nie ma murów, ołtarza, ani sakramentów. Ale ma za to grono wyznawców, którzy za miskę zupy są gotowi wysłuchać kilku głośnych kazań i świadectw o tym, że Jezus ich kocha.
Gdzie ten Mikstat? Na pewno w Polsce? Tak, w Południowej Wielkopolsce, w diecezji kaliskiej.
Obszar Chronionego Krajobrazu Doliny Wisły. Wydawać by się mogło, że to trochę zapomniana kraina. Tysiące turystów, którzy przybywają tu co roku, przeczą łatwym osądom.
Wśród sosnowych lasów nad malowniczym jeziorem leży niewielka osada, która w wakacje zmienia się w prawdziwą metropolię.
W Slawonii, biednym, ale gościnnym regionie Chorwacji, nie ma tłumów turystów. Jest za to jedyna w kraju diecezjalna winnica produkująca doskonałe wina mszalne. Dochód z ich sprzedaży w tym roku przeznacza na pomoc ofiarom niedawnej powodzi.
Ktokolwiek będzie w pogórzańskich stronach, ten od razu polubi roztaczający się wokoło krajobraz.
Najstarszy zdrój na Śląsku uroczyście potwierdził wielowiekową tradycję.
Siedmiogrodzcy Sasi Mieszkali na tej ziemi przez 900 lat. W 1989 roku było ich jeszcze ponad 100 tys. Po rumuńskiej rewolucji prawie wszyscy wyjechali do Niemiec. Bajkowe wsie, kolorowe domy z dachami krytymi dachówką i ponad 100 warownych kościołów, które zbudowali, obracają się w ruinę.
– To dziwne relikwie. Nie da się ich uczcić, ucałować – mówi Józefa Piechota o ziemi przywiezionej w XII wieku z Jerozolimy do Miechowa. Na tej ziemi stanęła replika Bożego Grobu, do której przez wieki pielgrzymowali chrześcijanie niemogący dostać się do pozostającego w rękach muzułmanów Bożego Grobu w Jerozolimie. Dziś ruch pielgrzymkowy w Miechowie zaczyna się odradzać.
Już nie trzeba pakować wielkich walizek, jechać na lotnisko, czterech godzin spędzić w powietrzu, bo egzotyka jest bliżej, niż myślisz. Pół godziny jazdy samochodem z Tarnowa.