Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie spotkania.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Początkiem wiosny, kiedy z balkonu usuwałam karmnik tak chętnie odwiedzany w zimie przez sikorki, chciałam w jakiś sposób nadal pomagać ptasiemu towarzystwu.
Podczas spacerów po naszym mieście wraz z Mężem zwracamy uwagę na zieleńce, czyli kąski zieleni przed kamienicami lub wzdłuż chodników.
Po deszczowej nocy ślizgiem przesuwają się różnej maści ślimaki, a nad kwiatami unoszą się bzyczące trzmiele i bezgłośne motyle. Poukrywane koniki polne wygrywają swoje melodie na łąkową nutę. Nie brakuje też ptaków.
A to ci niespodzianka. Mała, zielona, fantastycznie zakamuflowana.
Na moim mikroskopijnym balkonie pojawiło się w tym roku sporo nieplanowanych roślin...
Zasadniczo życie towarzyskie kwitnie. Nawet na tak małym balkonie można zaobserwować niesamowitości przyrodnicze.
Widocznie udały się lęgi kawek w tym roku. Plac Akademicki jest teraz tak rozkrzyczany przez kawkową młodzież, jakby odbywał się tam koncert rockowy.
Wystarczy wyjść na spacer, żeby zobaczyć mistrzowskie obrazy i napawać się naturalnym pięknem.
Jeśli chce się współuczestniczyć w przedziwności dojrzewania roślin, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Kto pragnie efektów od razu, powinien iść do sklepu ogrodniczego i kupić gotowe wyrośnięte okazy, najlepiej już kwitnące.
Tęskno mi za ogródkiem mojej babci ze Skoczowa. Cóż zrobić, kiedy ja sama mam do dyspozycji mikroskopijny balkon?