Widocznie udały się lęgi kawek w tym roku. Plac Akademicki jest teraz tak rozkrzyczany przez kawkową młodzież, jakby odbywał się tam koncert rockowy.
Często spoglądam na sąsiedni balkon zasiedlony przez gołębią rodzinę. Mają tam spokój, nikt im nie przeszkadza, ponieważ mieszkanie stoi puste.
We wnęce gołębie niedbale ułożyły kilka gałązek. Tworzy to coś, co należy nazwać gniazdem, choć daleko odbiega od naszego wyobrażenia, jak powinno ono wyglądać. Bocianie, czy też jaskółcze – to są dopiero gniazda! Jednak ta kupka patyczków najwidoczniej gołębiom w zupełności wystarcza.
Po sąsiedzku patrzyłam dyskretnie na wytrwałe wysiadywanie jaj. Niemniej nie chciałam tych ptaków niepokoić. Zresztą sama również byłam przez nie obserwowana. Aż wreszcie wykluły się młode. Domagały się jedzenia, wydając przy tym dźwięki mordowanych prosiaczków rozchodzące się na całą ulicę. Teraz już się w miarę usamodzielniły i siadają wraz z rodzicami na barierce swego rodzinnego balkonu. Niekiedy zaglądają także na mój balkon, drażniąc przy tym kocicę. Łypią na nią okiem bardziej z ciekawością niż ze strachem.
Przechodząc przez plac Akademicki, na którym cały dzień urzęduje stado gołębi, spotykamy też gołębią młodzież. Szczuplejszą od dorosłych, spokojniejszą i wyraźnie zainteresowaną tym, co się wokół dzieje. Przeciwnie zachowują się podloty kawki. Przekrzykują swoich rodziców, którzy nie należą przecież do cichych ptaków. Młodzi drepczą po trawniku i wydzierają się na całe gardło, poganiając swoich opiekunów, żeby znaleźli im coś do jedzenia: "Jeszcze, jeszcze! Szybciej, szybciej!". A rodzice wyszukują smakowitości w trawie i wkładają do szeroko otwartych dziobów wiecznie głodnych młodych. Widocznie udały się lęgi kawek w tym roku. Plac Akademicki jest teraz tak rozkrzyczany przez kawkową młodzież, jakby odbywał się tam koncert rockowy.
Tak to chyba już jest w naturze, że młodzież musi się wykrzyczeć, donośnie domagać się zaspokojenia swoich pragnień (a jak wiadomo ma wilczy apetyt). Aż w pewnym momencie wylatuje z gniazda spod opieki rodziców, żeby po pewnym czasie znaleźć sobie partnera lub partnerkę, założyć rodzinę i denerwować się na dzisiejszą, głośną młodzież.
*
Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą